Arch Enemy, „Will to Power” – recenzja albumu

 Arch Enemy, „Wola władzy” – Recenzja albumu
Stuletnie rekordy medialne

Zespoły cały czas zmieniają członków, ale zmiana wokalisty może być trudna. Czasami działa dobrze, innym razem nie tak bardzo. Arcywróg udało im się dwukrotnie dokonać tego wyczynu, najpierw przechodząc z Johana Liivy na Angela Gosow w 2000 r., a następnie z Gossow do Alisa White-Gluz w 2014 roku. Byli undergroundowym zespołem, kiedy dokonano przejścia na Gossow, ale wiele się zmieniło do czasu następnej zmiany. Arch Enemy stał się jednym z najbardziej znanych i odnoszących największe sukcesy zespołów ekstremalnego metalu, aw dobie mediów społecznościowych kontrola była wysoka.

Oczywiście zawsze znajdą się przeciwnicy, ale przejście z Gossow do White-Gluz było całkiem płynne. Trzy lata później Wieczna Wojna, Arch Enemy powraca z Wola władzy. To ich pierwszy album studyjny z gitarzystą Jeffem Loomisem (Nevermore), który pojawił się już na albumie koncertowym Gdy płoną etapy , wydany na początku tego roku.

Po krótkim instrumentalnym wstępie album wystrzeliwuje z bramy „The Race”, który galopuje w szybkim tempie i zawiera charakterystyczną dla Arch Enemy mieszankę ciężkości i zapadających w pamięć melodii. White-Gluz zapewnia zróżnicowaną mieszankę growli zarówno w stylu nisko gardłowym, jak i wyższym.



Groove wzmacnia się w „Blood in the Water” z pierwszorzędnymi gitarami. Loomis najwyraźniej nie brał udziału w pisaniu piosenek na albumie, ale jego obecność jest z pewnością odczuwalna. Jest jednym z najlepszych toporników w branży i razem z nim Michała Amota , pokazuje fachową znajomość riffów i solówek.

To prowadzi nas do „Reason to Believe”, który zawiera czysty śpiew i będzie najczęściej omawianym utworem na albumie. Osoby zaznajomione z dotychczasową twórczością White-Gluz wiedzą, że ma doskonały głos do śpiewania, a jeśli masz taką broń w swoim arsenale, warto z niej skorzystać. Sposób, w jaki został zastosowany, jest interesujący, używając śpiewu w zwrotce i ostrego wokalu w refrenie. Chociaż niektórzy mogą uważać ten moment za „skok z rekina” zespołu, użycie melodyjnego śpiewu sprawdza się w tym konkretnym utworze. Będziemy musieli poczekać i zobaczyć, czy przyszłe albumy pójdą dalej tą drogą.

„Murder Scene” rozpoczyna drugą połowę albumu porywającym początkiem z dwoma prowadzącymi i płonącymi solówkami. „Pierwszy dzień w piekle” to powolna kompilacja, która ma satysfakcjonujące zakończenie. Ostatnia trzecia część płyty jest najbardziej epicka, z instrumentalnym utworem „Saturnine” przechodzącym w najdłuższy utwór na albumie, „Dreams of Retribution”. Closer „A Fight I Must Win” również trwa ponad sześć i pół minuty, z symfonicznym początkiem, który przechodzi w melodyjnego potwora w średnim tempie przed kinowym zakończeniem.

Amott i perkusista Daniel Erlandsson, najdłużej pracujący członkowie grupy, poradzili sobie z obowiązkami produkcyjnymi i dobrze sobie z nimi poradzili. Tak daleko w swojej karierze iz tak wykwalifikowanym składem wiedzą, jakiego brzmienia chcą i byli w stanie to uzyskać. Jest czysty, ale niezbyt wypolerowany, z równowagą skrajności i dostępności.

Rozmowa Arch Enemy Wola władzy Album + Więcej

aciddad.com